Tadeuszu Arłukowiczu wróć ! O liderach PO słów kilka(naście).

 


Żyjemy w demokratycznym Państwie prawa. Przynajmniej w teorii. Demokratyczne Państwo prawa ma właśnie swoje prawa, wśród których mamy demokratyczne wybory (raz na określony czas), kiedy możemy głosować na partie i nazwiska. (kolejność nieprzypadkowa). Każda partia ma, a przynajmniej powinna mieć swego lidera, szefa, przywódcę, bossa zwanego niekiedy lokomotywą wyborczą. Oprócz bossa partia ma członków oraz struktury - im więcej członków, tym mocniejsze struktury i większe społeczne poparcie (to również lepiej funkcjonuje w teorii). Struktury mogą być osiedlowe, dzielnicowe, gminne, powiatowe, wojewódzkie. Hierarchia zupełnie jak w Kościele lub w Wojsku. 

Przechodząc na Podlaskie podwórko i od razu na poziom wojewódzkich struktur napiszemy, że wszystkie partie tzw. "sejmowe" takowe struktury posiadają. Nie wiemy co prawda jak sprawa się ma w Ruchu Palikota, ale to stosunkowo młoda organizacja. Z drugiej strony Ruch Palikota ma w Sejmie jednego posła z naszego regionu więc struktury wypadałoby mieć. No ale tekst nie o tym. Pominiemy również analizę struktur PSL, PiS i SLD. Uwagę swą skupimy na partii aktualnie będącej u steru władzy - czyli Platformie Obywatelskiej nazywanej przez nas "partią obywatelskość mającą już tylko w nazwie". 

Wielkimi krokami zbliżają się kolejne wybory. To już naprawdę niedługo, a te kilkanaście miesięcy przed nam, to w życiu politycznym bardzo krótki czas. Od przyszłego roku czeka nas prawdziwy maraton wyborczy. Zajrzymy więc w partyjne trzewia, przejrzymy, niestety niespecjalnie często aktualizowane, partyjne strony www. Sprawdzimy także obecność w social media ważniejszych członków PO oraz to co znajdziemy w mediach. Wszystko w kontekście partyjnych, wojewódzkich, obecnych i potencjalnych liderów. Wszak żyjemy w tak skonstruowanym partyjnym systemie, że to właśnie od tych ludzi zależy najwięcej. Nie od struktur, tylko właśnie od liderów i to zarówno medialnych jak i tych faktycznych. 

Obecnie w podlaskiej PO na stolcu szefa zasiada konserwatysta pokroju Jacka Żalka, trochę niemrawy, cichy i w ogóle niemedialny poseł Damian Raczkowski.W Sejmie zajmuje się zdrowiem oraz zasiada w Komisji Ustawodawczej gdzie pełni obowiązki zastępcy przewodniczącego. Ciekawostką, o której część już może zapomniała, jest to, w jaki sposób poseł Raczkowski został szefem na Podlasiu. Jako wielki lokalny przeciwnik posła Tyszkiewicza (o którym za chwilę) skrzętnie wykorzystał finał Pucharu Polski z 2010 roku z udziałem i historyczną wygraną Jagiellonii Białystok. Poseł Tyszkiewicz czuł się tak pewny wyborczego zwycięstwa, a jego zwolennicy byli tego pewni jeszcze bardziej, że postanowili odpuścić sobie głosowanie i obejrzeć wspomniany mecz. Efektem zwycięstwa Jagi były wyborcze cyrki, a w końcu zwycięstwo posła Raczkowskiego i szefowanie podlaskim strukturom po dziś dzień. Co ważne wygrał tylko 16 głosami, co jest różnicą bardzo małą i skutkowało tym, że w nowym partyjnym zarządzie województwa większość dalej mieli zwolennicy posła Tyszkiewicza, o którym niżej. 

Byłym liderem podlaskiej PO jest wspomniany poseł Robert Tyszkiewicz, mimo ciągle średniego wieku (w tym roku kończy 50 lat) lokalny kombatant w walce o wolność i demokrację. Sam dość często podkreśla swój solidarnościowy rodowód. Pan poseł w ogóle lubi sprawy historyczne, czego widocznym efektem jest zaangażowanie w sprawy budowy Muzeum Sybiru. (które nawiasem mówiąc idzie dość topornie) Inny kanał aktywności posła Tyszkiewicza to Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych, gdzie jest viceprzewodniczącym (zaraz po swoim politycznym patronie Grzegorzu Schetynie) oraz przede wszystkim sprawy białoruskie, ze sławnym Małym Ruchem Granicznym. Zaangażowanie pana posła w sprawy białoruskie zasługują na pochwałę. Niestety jak mawia klasyk "po owocach ich poznacie" a efekty pracy posła Tyszkiewicza na rzecz normalizacji (czyt. między innymi otwarcia granicy polsko - białoruskiej) są marne. Jako, że polityka ocenia się głównie pod kątem skuteczności, to brak sukcesów w materii Białorusi nie wróży dobrze dalszej politycznej karierze, bądź co bądź, bardzo pracowitego i ambitnego posła.

Wątek posła Tyszkiewicza nie bez przyczyny podsumowaliśmy jego pracowitością. Dzięki temu płynniej możemy przejść do kolejnego podlaskiego lidera jakim jest senator Tadeusz Arłukowicz, który z kolei do zbyt pracowitych nie należy. Przy czym mamy w tym momencie na myśli tylko i wyłącznie obecną pracę w smętnym Senacie, gdzie pan Senator się najzwyczajniej marnuje. Senat jest jednak znakomitym miejscem do ataku tj. politycznego rozwinięcia skrzydeł. Praca w Senacie jest po prostu nudna, a co za tym idzie w ogóle niekontrowersyjna, wręcz idealna do budowania politycznej pozycji. Dla przypomnienia - Senator jest teraz viceszefem regionu i przewodniczącym najmocniejszych podlaskich struktur jakimi są te w mieście Białystok. Jesteśmy wręcz przekonani, że senator Arłukowicz politycznie absolutnie nie powiedział ostatniego słowa. Naszym zdaniem czas nieuchronnego ataku na zdecydowanie ambitniejsze stanowiska właśnie nadchodzi. Tadeusz Arłukowicz w fotelu prezydenta miasta? Poseł? Przewodniczący podlaskich struktur? To wszystko jest w zasięgu. Tak rzutka, przebojowa i przede wszystkim medialna persona nie może marnować się w Senacie, tym bardziej, że senator Arłukowicz jeszcze na stanowisku zastępcy prezydenta Truskolaskiego dał się poznać z dobrej strony. Bo ponowne kandydowanie do Europarlamentu zdecydowanie nie wchodzi w rachubę. I żeby nie być złośliwym, nie będziemy wypominać panu Senatorowi, że zasiada w zacnym Parlamentarnym Zespole ds. Promocji Badmintona. Może akuratnie lubi ten sport.

Kolejną osobą która, głównie dzięki mediom, wyrosła na lokalnego lidera jest nasz ulubieniec poseł Jacek Żalek. Postać posła Żalka i przede wszystkim jego polityczna kariera to temat na oddzielny artykuł, więc łaskawie pominiemy ilość partii, w których do tej pory zasiadał pan Poseł. Pominiemy też ilość "genialnych" pomysłów którymi potrafi błysnąć - dość wspomnieć o propozycji koronacji Prezydenta Komorowskiego na króla Polski czy sprawa, o której wspominaliśmy, klauzuli sumienia dla farmaceutów. Ostatnio ulubionym tematem posła Żalka są związki partnerskie, choć on sam, jak sądzimy, brzydzi się tym słowem. Ogólnie pozycję Jacek Żalek zawdzięcza tylko mediom i dołączeniu do tzw. Gowinowców, czyli platformianego konserwatywnego talibanu. Jak się wydaje, partyjnych wpływów w regionie poseł Żalek nie posiada i sądząc po reakcji premiera Tuska na działalność konserwatywnego skrzydła, istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że przy najbliższej okazji poseł Żalek na platformianą listę wyborczą do Sejmu raczej się nie załapie. A najbliższa okazja, jak wspominaliśmy na wstępie, całkiem blisko, wybory do Parlamentu są w 2015 roku. Obserwując polityczną karierę posła Żalka, nie sądzimy jednak żeby to był dla niego wielki problem. Są przecież inne partie, w których będzie można zakotwiczyć, może do 2015 pojawią się jeszcze jakieś nowe, kto to wie...

W materii lokalnych liderów wspomnieć wypada jeszcze o kilku mniejszych nazwiskach. Choć w przypadku minister Kudryckiej mniejsze nazwisko jest niekoniecznie trafnym określeniem. "Mniejszość" wynika z braku zaangażowania w sprawy podlaskie i podobnie jak w przypadku posła Żalka, brak wyraźnych struktur pracujących na nazwisko Pani Minister. Oprócz ministrowania poseł Kudrycka rzadko bywa w regionie stąd nie prognozujemy jej wielkiej kariery partyjnej. Choć wspomnieć trzeba, że obecnie jest podobnie jak senator Arłukowicz, Leszek Cieślik i Maciej Borysewicz, viceprzewodniczącą regionu. 

Kolejnym "mniejszym" nazwiskiem jest marszałek Jarosław Dworzański. W wielkim skrócie napiszemy, że jest to człowiek pomyłka i tylko dzięki woli, i dobroci partii matki zawdzięcza to, że tyle lat pełni funkcję Marszałka Województwa Podlaskiego. Bolączką naszego województwa jest fakt, że podczas gdy do pełnienia tej zaszczytnej funkcji potrzeba osoby kompetentnej, obytej, z doświadczeniem w walce o różnego rodzaju dotacje oraz przede wszystkim znającej się na rozwoju lokalnym, marszałek Dworzański nie posiada ani jednej z wyżej wymienionych cech. Otacza się za to ludźmi stricte z klucza partyjnego, o podobnych kompetencjach i kwalifikacjach, czego kwintesencją jest niedorzecznik Kwasowski.

Przeciwieństwem marszałka Dworzańskiego i osobą posiadającą wymienione wyżej cechy wydaje się obecny Wojewoda Podlaski Maciej Żywno, który podobnie jak senator Arłukowicz, również marnuje się na zajmowanym przez siebie stanowisku. Osoba Wojewody Żywno o takim kapitale intelektualnym, obyciu, wysokiej kulturze osobistej oraz "trzeciosektorowym" doświadczeniu powinna zajmować inne, zdecydowanie ważniejsze stanowisko od bardziej prestiżowego, niż merytorycznego, stołka Wojewody Podlaskiego. Nie życząc źle napiszemy, że mamy nadzieję, że po najbliższym wyborczym przetasowaniu Maciej Żywno pożegna się z budynkiem przy Mickiewicza. 

Wspomnieć wypada również o partyjnej młodzieży. Na pierwszy plan wysuwają się: wojewódzki radny Karol Pilecki, miejski radny Mariusz Nahajewski czy będący skarbnikiem władz krajowych Stowarzyszenia Młodzi Demokraci Konrad Wnorowski. Niestety mimo młodego wieku poglądami młodzież blisko związana z posłem Żalkiem i konserwatywnym skrzydłem. Nie wróżymy wielkiej politycznej kariery. Co więcej, na takich nazwiskach przy najbliższych wyborach regionalnemu szefostwu, młodzieży do głosowania na PO przyciągnąć się po prostu nie da. Aby nie kończyć na smutno tematu nieprzyszłościowej partyjnej młodzieży, na plus należy zaliczyć radnemu Pileckiemu projekt budżetu obywatelskiego

Intelektualne, partyjne zaplecze nie przedstawia się zbyt imponująco. W podlaskiej PO póki co na planie pierwszym mamy konserwatystów ze wspomnianym przewodniczącym Raczkowskim i posłem Żalkiem. Poseł Tyszkiewicz wydaję się być wypalonym. Marszałkowi Dworzańskiemu z wielką chęcią byśmy podziękowali choćby dziś. Na plan pierwszy powinni się wysunąć wojewoda Żywno i przede wszystkim senator Arłukowicz. Jak będzie? Czas pokaże. Platformiane wewnątrzpartyjne wybory już za rok.

 

Fejsbunio

Łączna liczba wyświetleń

Ale, o co tu chodzi ?

Podstawowe info:
Będziemy pisać o tym co nas wkurza, cieszy lub śmieszy. Po prostu.

"Było nas trzech w każdym z nas inna krew ale jeden przyświecał nam cel" - tak śpiewali w Perfekcie jeszcze za czasów Hołdysa. W nas krew płynie niezmiennie ta sama, białostocka, podlaska, bo kochamy nasze miasto i nasz region. Podlasie dobrymi ludźmi stoi - to wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli przyjemność u nas gościć.

I jeden przyświeca(-ł) nam cel - podtrzymywanie starych dobrych wartości. Sami nie wiemy dokładnie co to może znaczyć, ale ładnie brzmi.

Ach zapomnielibyśmy - jest nas 6 i brakowało nam rymu żeby ładnie zacząć.

My z folwarku:
Albert Potiomkin
Noe Bialystoker
Jan Matejko
Pan Japa
Kiva Jakotako
Wit Stwórz