Jak MOPR pracowników (nie)szanuje... (1)


Pamiętacie jak kilka tygodni temu pisaliśmy o tym, że są w Białymstoku instytucje publiczne w których wszystkim pracownikom zabrano odbiorniki radiowe oraz nie pozwala się nawet prywatnych do pracy przynieść? 

Owszem tak, pisaliśmy, że są takie miejsca gdzie internet maja tylko kierownicy i jest on traktowany do tego stopnia jako przywilej, ze aby oficjalnie załatwić zawodowe sprawy, trzeba czekać z kolejce do służbowego komputera.

Wspomniane info dostaliśmy* od Pani Agnieszki Siewiereniuk - Maciorowskiej a instytucją, która tak "umila" życie jest Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, w Białymstoku oczywiście. 

Poniżej, dzięki kolejnym relacjom Pani Agnieszki napiszemy o tym, jak wiele złego dzieje się w MOPRze. Problem staje się powoli głośny i mamy nadzieję, że naszym skromnym tekstom, chociaż w małym procencie, przyczynimy się do likwidacji patologii i nieprawidłowości w tej instytucji.

Jako, że ryba psuje się od głowy to już na wstępie napisać trzeba że za taki stan rzeczy odpowiada dyrektor Zdzisława Sawicka. Już na wstępie wypada przyjrzeć się bliżej niezwykle "barwnej" osobie Pani Dyrektor. Otóż na Dyrektor Sawickiej ciążą prokuratorskie zarzuty w sprawie nieprawidłowości przy remontach dla osób niepełnosprawnych. Jak można znaleźć na stronach białostockich gazet z 2006 szefowa MOPRu została oskarżona o niedopełnienie obowiązków a zarzuca się jej rażące błędy w nadzorowaniu pracy ośrodka oraz niegospodarność. Zdzisława Sawicka miała narazić gminę na straty i bezzasadne rozporządzenie mieniem z PFRON-u w kwocie ponad 15 tys. Był to początek 2006 roku, jeszcze w czasach Prezydenta Tura. Zasadne wydaje się pytanie czemu Pani Dyrektor nie została chociażby zawieszona w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy. Sprawa jest w toku i niebawem ma zostać wydany kolejny wyrok. Jeden zapadł już w Sądzie Karnym który skazał wszystkich oskarżonych pracowników MOPR oprócz Pani Dyrektor, która została uniewinniona... Dodamy, że sam MOPR podlega pod Departament Spraw Społecznych w Urzędzie Miasta czyli de facto pod Prezydenta Truskolaskiego. 

Co więc Pani Agnieszka zarzuca swojej szefowej? Zwykłe, pojedyncze słowo mobbing nie odda dokładnie istoty sprawy, choć jest to słowo niezwykle mocne. Opisywane wydarzenia mają miejsce od prawie 10 lat a wszystko zaczęło się od propozycji jaką złożyła Dyrektor Sawicka naszej bohaterce. Jak się okazało propozycję nie do odrzucenia objęcia stanowiska którym już wówczas (rok 2004) interesowała się Prokuratura. Decyzja odmowna spowodowała lawinę problemów, szykan i zwykłego, ludzkiego znęcania się nad podległym mu pracownikiem.

Po szczegóły, a te są naprawdę drastyczne, odsyłamy do samej zainteresowanej. Publicznie wypada wspomnieć o łamaniu praw pracowniczych polegających na braku możliwości wykorzystania zaległego urlopu. Jak nam napisała Pani Agnieszka ówczesny klimat pracy, w którym przełożeni szukali dosłownie każdego najmniejszego potknięcia sprawiał że pracowała po kilkanaście godzin dziennie skutkiem czego W ciągu tamtego okresu uzbierało się ponad 3 miesiące z samych nadgodzin oprócz urlopu. Pani Agnieszka do dziś dysponuje wykazem przepracowanych nadgodzin, opatrzonym stosownymi pieczątkami przełożonych, potwierdzających ten fakt. Co istotne nadgodzin nigdy nie pozwolono odebrać i nikt za nie nie zapłacił - po dziś dzień. Kolejnymi utrudnieniami z jakimi spotykała się Pani Agnieszka było systematycznie "zabieranie" pracowników z jej działu czemu przeciwstawił się jej ówczesny kierownik. Za to, że stanął w obronie pracownika Dyrektor Sawicka podziękowała mu zwolnieniem.

Sprawa jest bardzo nieciekawa. Wyżej wymienione zdarzenia to tylko część tego co nam przekazała z prośbą o nagłośnienie Pani Agnieszka Siewiereniuk Maciorowska. 

O kolejnych nieprawidłowościach, typu rozlana pod biurkiem rtęć, będziemy pisać na bieżąco a możecie nam wierzyć na słowo, naprawdę dużo dużo się tego zebrało... Niemniej jednak już w tym momencie gorąco apelujemy, zwłaszcza do Państwa Radnych o wywieranie nacisku na Pana Prezydenta aby bliżej przyjrzał się tej bulwersującej sprawie !

* - o wszelkich wyżej opisanych nieprawidłowościach Pani Agnieszka Siewiereniuk Maciorowska poinformuje w najbliższym czasie stosowne instytucje.

Agnieszka Siewiereniuk Maciorowska - społecznik, organizatorka białostockiego projektu festiwalowego pod nazwą "MyStage" i przy okazji niezastąpiony białostocki stage manager

tutaj jest link do reportażu TTV:

http://ttv.pl/archiwum/42991,mobbing,0.html

ps.
dodalismy na wykop.pl
pomóżcie wykopać:
http://www.wykop.pl/link/1393635/jak-mopr-pracownikow-nie-szanuje/


 

Fejsbunio

Łączna liczba wyświetleń

Ale, o co tu chodzi ?

Podstawowe info:
Będziemy pisać o tym co nas wkurza, cieszy lub śmieszy. Po prostu.

"Było nas trzech w każdym z nas inna krew ale jeden przyświecał nam cel" - tak śpiewali w Perfekcie jeszcze za czasów Hołdysa. W nas krew płynie niezmiennie ta sama, białostocka, podlaska, bo kochamy nasze miasto i nasz region. Podlasie dobrymi ludźmi stoi - to wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli przyjemność u nas gościć.

I jeden przyświeca(-ł) nam cel - podtrzymywanie starych dobrych wartości. Sami nie wiemy dokładnie co to może znaczyć, ale ładnie brzmi.

Ach zapomnielibyśmy - jest nas 6 i brakowało nam rymu żeby ładnie zacząć.

My z folwarku:
Albert Potiomkin
Noe Bialystoker
Jan Matejko
Pan Japa
Kiva Jakotako
Wit Stwórz