Jak MOPR pracowników (nie)szanuje... (2)


Czas na ciąg dalszy nieciekawej i smutnej opowieści o Miejskiej Ośrodku Pomocy Rodzinie w Białymstoku. Od naszego poniedziałkowego tekstu Pani Agnieszka Siewiereniuk Maciorowska, zgodnie z tym o czym wspominała i o czym napisaliśmy , poinformowała stosowne organy Państwa tj policję oraz (na piśmie) Urząd Wojewódzki o nieprawidłowościach jakie mają miejsce w MOPRze. Ponadto sprawą zajmuje się już, w imieniu Pani Agnieszki, pełnomocnik. 

Co istotne policja sprawy nie zbagatelizowała. Zgłoszone zostały takie rzeczy jak przeszukiwanie po godzinach biurka i komputera pracownika, wspomniana w poprzednim artykule rtęć oraz mobbing.

Kolejnym wątkiem, który się "nie zmieścił" w ostatnim tekście jest kwestia odebrania uprawnień, przez szefową MOPRu, do podpisywania konkretnych dokumentów. Wątek ten wydawać się może śmiesznym w XXI wieku. Oprócz wydawania poleceń i przymuszania do podpisywania dokumentów (również z datą wsteczną), do których nasza bohaterka nie miała stosownych uprawnień Dyrektor Sawicka wpadła na inny "genialny" pomysł. Otóż próbowano spowodować, żeby Pani Agnieszka nieświadomie złamała prawo. Nikt z MOPRu, nawet (a może zwłaszcza) Kierowniczka, która siedzi biurko z zainteresowaną i która wnioskowała o odebranie Pani Agnieszce upoważnień do podejmowania i podpisywania decyzji, nie poinformowała jej o tym fakcie. MOPR złożył odpowiednie pismo w sprawie odebrania uprawnień do podpisywania przez Panią Agnieszkę stosownych dokumentów, doprowadzając do sytuacji, że nasza bohaterka znalazła się w sytuacji, że nie mając pojęcia o powyższym fakcie, dalej wykonywałaby swoje obowiązki nie wiedząc ze łamie prawo ! Tylko telefon z Urzędu Miejskiego z prośbą o wizytę w UM i złożenie odpowiednich dokumentów w związku z odebraniem upoważnień niejako uratował Panią Agnieszkę, która jak napisaliśmy wyżej dalej podpisywałaby dokumenty nie wiedząc o tym, że o od kilku dni, dzięki świadomym działaniom przełożonych, nie ma ku temu uprawnień. Pani Agnieszka udała się oczywiście do Kierowniczki, odpowiedzialnej za wniosek do UM, celem wyjaśnień. Jedyną informacją zwrotną było odesłanie do Dyrektor Sawickiej. Powód odebrania uprawnień Pani Agnieszce nie jest jej znany do dnia dzisiejszego.

Jak twierdzi Pani Agnieszka w podobnej sytuacji jest wielu pracowników MOPRu. Jednym z ostatnich nieprzyjemnych zdarzeń, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, było złożenie skargi na swoją kierowniczkę, którą to podpisali z nazwiska wszyscy pracownicy Sekcji Funduszu Alimentacyjnego (około 20 osób). W odpowiedzi na pismo pracowników kierowniczka, jak nas poinformowała Pani Agnieszka dostała piękne podziękowania i upominek, żądnego upomnienia oraz przeniesienie do innego działu.

Cieszymy się że udało nam się choć trochę nagłośnić sprawę. Jak nam powiedziała Pani Agnieszka sytuacją jej osoby oraz samym MOPRem zainteresowała się stacja TVN. Sprawa jest rozwojowa i oczywiście będziemy starali się o niej informować na bieżąco. 


 

Fejsbunio

Łączna liczba wyświetleń

Ale, o co tu chodzi ?

Podstawowe info:
Będziemy pisać o tym co nas wkurza, cieszy lub śmieszy. Po prostu.

"Było nas trzech w każdym z nas inna krew ale jeden przyświecał nam cel" - tak śpiewali w Perfekcie jeszcze za czasów Hołdysa. W nas krew płynie niezmiennie ta sama, białostocka, podlaska, bo kochamy nasze miasto i nasz region. Podlasie dobrymi ludźmi stoi - to wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli przyjemność u nas gościć.

I jeden przyświeca(-ł) nam cel - podtrzymywanie starych dobrych wartości. Sami nie wiemy dokładnie co to może znaczyć, ale ładnie brzmi.

Ach zapomnielibyśmy - jest nas 6 i brakowało nam rymu żeby ładnie zacząć.

My z folwarku:
Albert Potiomkin
Noe Bialystoker
Jan Matejko
Pan Japa
Kiva Jakotako
Wit Stwórz