W Białymstoku nie odbędzie się trzecia edycja festiwalu Białystok
Up To Date. Festiwalu, który przez jeden tylko film zapowiadający ubiegłoroczną
edycję, zrobił więcej szumu wokół naszego zapyziałego miasta niż Kononowicz,
Rodżer S Kur Wylson i inni razem wzięci. Bardzo nad tym ubolewamy.
Najwyraźniej Białystok przestał być na czasie, lub też
miasto samo w sobie w kraju utożsamiane jest nadal ze stolicą diskopolo. Do
tego, stolica podlaskiego ostatnio stała się dość popularna wśród miłośników
białej siły.
I może właśnie dlatego organizatorzy postanowili zerwać
wątłe jeszcze korzenie festiwalu z miastem w nazwie i przerzucić się na
oryginalne źródło. W tym roku bowiem, w Białymstoku odbędzie się pierwsza
edycja festiwalu Original Source Up To Date.
Myśleliśmy, że o tym wydarzeniu, jakim jest UP2D8 nigdy nie
przyjdzie nam napisać nigdy złego. Ale jak mówi stare porzekadło, nigdy
nie mów nigdy.
Dziwnie to wygląda kiedy festiwal nie ma w nazwie miasta w
którym się odbywa. No chyba, że odbywać się będzie pod prysznicem. Bo oryginalne
źródło to producent podobno orzeźwiających żelów pod prysznic/do kąpieli.
Zaraz pewnie ktoś przywoła, że przecież Open’er w Gdyni
zwany jest Heinekenem, a nie Gdynia Open’er Festiwalem. A w Krakowie to przecież Coke, itp itd. Jeszcze inny zakrzyknie,
że UP2D8 nie pretenduje do bycia festiwalem dla indie młodzieży.
My zakrzykniemy, smacznego picia na festiwalu żelów pod
prysznic. Orzeźwienie z pewnością przyjdzie.
Białystok UP2D8 miał pokazywać, że w „stolicy diskopolo”
jest miejsce dla ambitniejszej muzyki. Organizatorzy dwoją się i troją (Spartaaaa!
– red.) by ściągnąć tu gwiazdy muzyki elektronicznej z najwyższej półki. Ale
jak pamiętam – połączenie: woda i elektryczność nigdy niczego dobrego nie
wróżyło.
Ale jak to mówią, nigdy nie mów nigdy.
Ale jak to mówią, nigdy nie mów nigdy.
Obym się mylił.