Betonowy Prezydent


Przygotowania do majówki, grille, czteropaki (a bywa i więcej). Do tego ciepło, coraz cieplej i mamy zaległości w złośliwym komentowaniu białostockiej rzeczywistości. Wybaczcie. Mamy jednak przed wspomnianą majówką jeszcze jeden tekst. O Prezydencie Truskolaskim i o tym co stało się z centrum naszego, pięknego miasta.

Przedmajówkowa konstatacja jest wielka smutna. Centrum Białegostoku stało się pustynią. Polityka miejskich władz najpierw doprowadziły do zabetonowania i zagranitowania miejskiej przestrzeni a teraz mamy do czynienia z exodusem wszystkiego co ma związek z życiem towarzyskim. Tymczasem w Białymstoku  udostępnił ostatnio w sieci zdjęcie  lokalu gdzie umiejscowi się kolejna apteka. Bo nie wiem czy zauważyliście ale aptek to Ci u nas w centrum miasta strasznie mało. Tak, aptek i bankowych oddziałów. Powoli dochodzimy do wniosku, że nasi miejscowi włodarze muszą mieć cichy deal z aptecznymi koncernami. Wszystko układa się w logiczną całość - wycinać drzewa, betonować przestrzeń miejską, ludziom zaczyna brakować powietrza do którego byli przyzwyczajeni i zaczynają chorować. Aptek pod bokiem mnóstwo a jak kasy na lekarstwa brak, to idziemy do banku po pożyczkę. Tym sposobem rozszyfrowaliśmy co knuje Prezydent Truskolaski z Radą Miejską !

Mówiąc już całkiem serio Prezydent Truskolaski oprócz tego, że okazał się w ogóle nieobywatelskim (zobacz ostatni artykuł o głowie naszego miasta) to również bardzo niepraktycznym i nieekologicznym. Wspominaliśmy wielokrotnie o zabetonowanym centrum miasta. Szykują się kolejne zmiany. Poczytajcie artykuł na białostockiej Gazecie. Wycinka już się zaczęła, stan obecny na zdjęciu poniżej.


Wnioski z obserwacji poczynań Prezydenta, jego podwładnych z Urzędu oraz Radnych którzy przyklepują wszystkie, nawet najbardziej idiotyczne decyzje są wielce smutne.  Naszła nas nawet mała ochota na głębsze myślenie i zastanowiliśmy się skąd, w wydawać się może, inteligentnym i mądrym człowieku jakim jest dr Truskolaski, taka dziwna mania połączona z nieodwzajemnioną miłością do betonu, granitu i asfaltu ? Odpowiedź jest jedna i nader oczywista. Nie wypada wypominać nikomu pochodzenia, ale im dalej w las (czyt. im dłużej Prezydent jest Prezydentem) tym coraz lepiej widać jak wychodzi miejsce urodzenia Prezydenta, którym jest zwykła podlaska wioska. Nie śmiemy w żadnym wypadku deprecjonować podlaskiej wsi - miejsce to wielce dumne i zasłużone przez wieki dla rozwoju i pomyślności Rzeczypospolitej. Niemniej jednak, o ile Prezydenta ze wsi wyciągnąć można, o tyle wsi z Prezydenta już niekoniecznie, co tylko potwierdza wspomniana mania i miłość do betonu. Jesteśmy w stanie zrozumieć, że dla kogoś kto jest przykładem typowego awansu zawodowego młodzieży wiejskiej, wszystko co zielone, drzewa, trawa itp kojarzy się z wsią jest złe. Tak to już jest, że ktoś kto zaliczył miejski awans, te "zielone", w którym tkwił przez tyle lat jest be i fu, a wszystko co miejskie musi być z betonu i asfaltu. Wtedy dopiero można czuć się jak mieście ! To typowa droga modernizacji sprzed kilkudziesięciu lat. Z perspektywy czasów obecnych takie działania są po prostu prehistorią. Beton, lanie asfaltu, osuszanie bagien, regulacja rzek - przerabialiśmy to wszystko dawno, dawno temu i nikomu nie wyszło to na zdrowie, czego doświadczają obecnie państwa zachodniej Europy i z czym zaczynają usilnie walczyć, widząc że "wygonienie" przyrody z miasta absolutnie nikomu nie wychodzi na dobre.

Droga, która okazała się całkowicie błędna jest powielana właśnie w Białymstoku. Czy my naprawdę nie mamy swego rozumu ? Czy dr Truskolaski zostając Prezydentem również gdzieś go zapodział ? Pisaliśmy, że Prezydent w swej manii betonowania zabetonował nawet już swój mózg - zdanie podtrzymujemy.

Wracając do wątku, od którego zaczęliśmy nasz tekst. W niedzielny, "popołudniowieczór" na zagranitowanym, wielce smutnym, placu miejskim spotkaliśmy tylko naszego ulubionego, białoruskiego Pana z akordeonem. Sam plac miejski, który powinien tętnić życiem jest aktualnie miejscem gołębich pornozabaw i w ogóle uciech wszelakich. Jedynym uśmiechniętym pozostaje, niezależnie od okoliczności i warunków przyrody, nasz miejski ratusz. I chwała mu za to, że chociaż on zawsze ma dobry humor i wieczne powody do radości.

Uśmiechnięty Miejski Ratusz

Ps. Dobrze, że już za chwil parę wyjedziemy. Na łonie pięknej, podlaskiej natury i będąc pod wpływem świeżego majowego powietrza, człowiek jest w stanie zapomnieć o tych wszystkich granitach, asfaltach i betonach (zwłaszcza tych mentalnych)

Wszystkim naszym czytelnikom życzymy udanego wypoczynku. Pamiętajcie, że nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to grzech wielce ciężki, tak więc szczerze polecamy grzeszyć (oczywiście robicie to na własną odpowiedzialność) ;)

 

Fejsbunio

Łączna liczba wyświetleń

Ale, o co tu chodzi ?

Podstawowe info:
Będziemy pisać o tym co nas wkurza, cieszy lub śmieszy. Po prostu.

"Było nas trzech w każdym z nas inna krew ale jeden przyświecał nam cel" - tak śpiewali w Perfekcie jeszcze za czasów Hołdysa. W nas krew płynie niezmiennie ta sama, białostocka, podlaska, bo kochamy nasze miasto i nasz region. Podlasie dobrymi ludźmi stoi - to wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli przyjemność u nas gościć.

I jeden przyświeca(-ł) nam cel - podtrzymywanie starych dobrych wartości. Sami nie wiemy dokładnie co to może znaczyć, ale ładnie brzmi.

Ach zapomnielibyśmy - jest nas 6 i brakowało nam rymu żeby ładnie zacząć.

My z folwarku:
Albert Potiomkin
Noe Bialystoker
Jan Matejko
Pan Japa
Kiva Jakotako
Wit Stwórz