Wczoraj przeczytaliśmy na łamach białostockiej Gazety o "cudownym" odnalezieniu zagubionych pieniędzy na kulturę. Cóż za fantastyczny zbieg okoliczności ! Dokładnie jeden dzień po Wielkim Odśnieżaniu Białego Miasta znalazło się, nagle, 300 000 polskich złotych. Jak widać wystarczy zebrać parę dziesiątków, "wkurzonych" osób tj. w tym przypadku studentów i przedstawicieli kultury oraz ngo, żeby Miasto w najdalszych zakątkach i na ostatnich stronach budżetu odnalazło wspomniane pieniądze. Co więcej, jak czytamy w Gazecie, Radny Maciej Biernacki, a przy okazji przewodniczący komisji kultury i promocji deklaruje, że na 300 tysiącach nie musi się skończyć i do sprawy pieniędzy na rozwój kultury, Państwo Radni wrócą "po zimie".
OK, studencki happening przyniósł nadspodziewanie pozytywne rezultaty. Stawiamy dolary przeciw orzechom, że lokalne ngo mogą spodziewać się, idąc tropem słów Radnego Biernackiego, dalszych przesunięć w miejskim budżecie na korzyść kultury własnie. Przy okazji wydawać się może, (głównie politykom) że natychmiastową decyzją o przesunięciu wspomnianych 300 000 zł rozbroili bombę. Nie, ta bomba dalej tyka. Ptaszki mimo tęgiego mrozu ćwierkają, że owe 300 000 i tak miało być przekazane na dotacje na kulturę. Skoro Radni potrafią w tak ekspresowym tempie wygospodarować monety to wierząc w "łaskę pańską" jesteśmy przekonani, że to nie koniec podobnych działań.
Odnosimy wrażenie, że to działania doraźne, mające na celu rozbrojenie obywatelsko - kulturalnej bomby. Studencki happening i nagła reakcja decydentów powinna skłonić do podjęcia szerokiej debaty z przedstawicielami możliwie jak największej ilości środowisk twórczych. Porozmawiajmy i wypracujmy solidne, uczciwe i sensowne systemowe rozwiązania. Taka prowizorka z jaką mamy do czynienia teraz szkodzi wszystkim i dłużej tego stanu rzeczy tolerować po prostu nie wolno. Pomijamy w tym momencie majestat i wizerunek naszych przedstawicieli będących aktualnie u steru władzy. Bardziej boli nas los lokalnych ngo, które w takich okolicznościach "przyrody" muszą funkcjonować, rok w rok żyjąc z duszą na ramieniu przy planowaniu jakichkolwiek działań i budżetów z nimi związanych.
Jest przy tym dość istotna kwestia, o której wspomniał Prezydent Truskolaski, z czym się zgadzamy, bo sami wielokrotnie tym pisaliśmy. Pieniędzy dla wszystkich nie wystarczy, to oczywiste.
Zdaję sobie sprawę, że środki na działania kulturalne nie zaspokoją wszystkich potrzeb. Można jednak do tego problemu podchodzić z różnych punktów widzenia. Nie mogąc w pełni sfinansować swoich działań z relatywnie łatwego źródła [czyli w magistracie - red.], organizacje pozarządowe powinny szukać źródeł finansowania w sektorze prywatnym. (cyt. za Gazetą)
Pełna zgoda i po raz kolejny przypominamy o profesjonalizacji sektora w materii fundraisingu.
Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Jak napisaliśmy wyżej, jesteśmy przekonani, że to nie koniec zmian i przesunięć w budżecie na korzyść białostockiej kultury. Łopata do śniegu to jednak wybitnie specjalistyczne urządzenie...