Zastanawiamy się nad rolą wróżki. Trafnie przewidzieliśmy odpowiedź na pytanie z dzisiejszej debaty o akademickość Białegostoku. Otóż na pytanie czy Białystok jest akademickim miastem odpowiedź jest jedna, stała i póki co niezmienna - Białystok nie jest miastem akademickim, jako takim nigdy nie był, wątpliwe że kiedyś będzie (co nie znaczy że nie)
Na auli wydziału historyczno - socjologicznego UwB zebrało się wczoraj zacne grono działaczy * studenckich i poczęli deliberować, by po pewnym czasie płynnie przejść do ataku na bogu ducha winną dziennikarkę białostockiej Wyborczej (za ten artykuł) Doszło do tego że pojawił się wręcz głos z sali, z pytaniem wprost o to co należy zrobić aby Białystok był miastem akademickim. Tak, te pytanie wystosowali studenci do dziennikarki która nieopatrznie miała czelność stwierdzić, że Białystok nie jest jednak miastem studenckim.
Nie to jest głównym punktem powodującym tzw. opadanie rąk. Otóż białostockie środowisko studenckie (na całe szczęście zdarzały się wyjątki) nie zrozumiało wymyślonego przez siebie tematu debaty.
Drodzy studenci! Pogadanka kto z nas jest bardziej cool bo więcej "działa" na swoim wydziale naprawdę nie dodaje akademickości miastu. Nie dodaje mu też narzekanie na media, które w Waszym przekonaniu niedostatecznie informują o Waszej działalności. To doprawdy żenujące, że tak bardzo chwalicie się porozumieniem uczelni wyższych w Białymstoku (ponoć jedynym tego typu w Polsce) a jednocześnie nie potraficie się ze sobą komunikować. Bo ten argument w debacie pojawiał się dość często i chwała studentom, że sami to widzą. Jest mnóstwo grup, kół i organizacji studenckich, które ze sobą po prostu nie rozmawiają. Nachodzi nas smutna konstatacja, że białostockie studenciaki żyją w świecie zatomizowanych osobników (dobry przykład - wypowiedź przewodniczącego parlamentu studentów UwB Konrada Wnorowskiego, który chyba pomylił spotkanie polityczne z debatą studencką) Kolejna nieciekawa rzecz, to jak nam się wydaje, jednostkowe działania jakie prowadzą odseparowane od siebie nawzajem koła i wydziały. By sprawiedliwym być wspomnieć trzeba o jednym wydarzeniu jednoczącym brać studencką czyli Juwenaliach. Szkoda, że jedność objawia się podczas wspólnej konsumpcji napojów wyskokowych...
Wrócimy jeszcze na chwilę do wspomnianego braku zrozumienia tematu debaty. Warto przypomnieć studentom, że o akademickości miasta nie stanowi tylko i wyłącznie ilość organizacji studenckich czy kół naukowych a chyba to staraliście się sobie wzajemnie udowodnić. Akademickość miasta to miasto przyjazne studentom i studenci umiejący z tego miasta korzystać i się nim cieszyć. Akademickość to również pewna siła młodych ludzi którzy potrafią się zjednoczyć, zabrać wspólnie głos czy postawić na swoim. Czy z tej perspektywy Białystok jest miastem studenckim ? Nie będziemy się powtarzać. I przy okazji podpowiadamy - polem do działań wszystkich uczelni i organizacji studenckich może być np. wspólny apel/marsz przeciwko tendencjom faszystowskim pojawiającym się w naszym mieście. Świetna okazja żeby pokazać urbi et orbi, że studenci w Białymstoku są i przeciwstawiają się fali nietolerancji i agresji ze strony łysych chłopców. Możliwości jest wiele tylko trzeba ze sobą rozmawiać. Pojawił się dziś pomysł stworzenia wspólnej internetowej platformy wymiany informacji. Dziwne, że jeszcze tego nie zrobiono. Pogadajcie z koleżankami i kolegami z wydziały informatycznego, na pewno pomogą.
Będziemy z uwagą śledzić poczynania białostockich studenciaków. Może i przyjdzie taki czas, że o Białymstoku będzie można mówić że jest miastem studenckim.
* - ta gwiazdka przy słowie działacz pojawiła się specjalnie. W przypadku niektórych (podkreślamy niektórych!) działaczy akademickich przychodzi na myśl jedno skojarzenie. Niby to ludzie młodzi a momentami mentalnie na poziomie pezetpeenowskich działaczy zwanych leśnymi dziadkami.