Był taki czas w przeszłości nie tak odległej, że na białostockiej mapie wydarzeń bardzo towarzyskich wiele imprez nazywało się Juwenaliami, będąc przy tym studencką zabawą tylko z nazwy (i zapewne dla
zaspokojenia dobrego samopoczucia organizatorów). Raz, że artystyczny poziom odbiegał, delikatnie mówiąc, od wymagań naszych rodzimych studenciaków, a to nieudolne było po prostu juwenaliowe szefostwo, innym razem zwykły brak funduszy nie pozwalał na organizacje imprezy "na poważnie" i z odpowiednią mocą.
Na całe szczęście to już przeszłość i po latach, Białystok doczekał się prawdziwej, studenckiej, dobrej imprezy, a progres jest dostrzegalny od końca zeszłej dekady. Przy czym nie wiem, czy jest to wynik większych pieniędzy (chociaż jak znam studenckie życie) z kasą zawsze krucho, czy po prostu dorosło nowe, solidne i konkretne pokolenie, które potrafi zająć się sprawami na poważnie. Zakładam przy tym ostatnią opcję, wychodząc z założenia, że jak ludzie mają rozum na miejscu to i wszystko inne płynnie zadziała. Do tego wszystkiego dochodzi motywacja i zaangażowanie, o którym tak szczerze mówi Magdalena Janiszewska (członek juwenaliowego sztabu)
[...] Juwenalia to przede wszystkim ludzie - ich pasja w działaniu, zaangażowanie, różnorodna wiedza i wspólny cel. Dla nich Juwenalia zaczynają się już w październiku, a wraz z nimi ogromna przygoda, która uzależnia. Gdy wejdziesz w to wszystko, zdajesz sobie sprawę, że potrzebujesz ich w swoim życiu tak samo, jak porannej kawy, jak deserów po obiedzie, jak relaksacyjnych spotkań z przyjaciółmi po ciężkim tygodniu.
Dzięki między innymi takim osobom, Białostockie Juwenalia to teraz impreza godna swego miana i należnej mu rangi. Wystarczy spojrzeć, a najlepiej zawitać, na Juwenalia i szereg imprez towarzyszących, żeby przekonać się, ile może zdziałać grupa mądrych i wykształconych ludzi, pełnych energii i zapału do tzw. działania. Jak się okazuje wystarczy "paręnaście" właściwych osób na właściwych miejscach, by Juwenalia urosły do całkiem pokaźnych rozmiarów wydarzenia, gdzie w trakcie festiwalu bawi się do 100 000 osób (czyli ok. 1/3 naszego miasta).
Fot. Semko Augustyn
Teraz garść faktów. Obecnie za organizację Juwenaliów odpowiada Fundacja Porozumienia Uczelni Białostockich czyli zrzeszenie Samorządów Studenckich i Doktoranckich Białostockich Uczelni Wyższych. Aż prosi się głośno zapytać, czemu taka organizacja powstała tak późno? Cały juwenaliowy sztab to wedle informacji, które udało mi się zdobyć, liczy sobie ponad 100 osób, podzielonych na robocze grupy, którymi "opiekuje się" 25 koordynatorów. Szefem wszystkich szefów tj. osobą która zbiera wszystkie pochwały (lub ewentualne skargi) jest Norbert Arkadiusz Wasiluk, z wiernym zastępstwem w postaci Justyny Gołaszewskiej (której z tego miejsca dziękuję za podesłane info).
Jak wiadomo studenciaki nie zrobiłyby tak dużo dobra, gdyby nie pomoc dobrych ludzi i pieniądze. Jak sami przyznają w kwestiach organizacyjnych notorycznie korzystają z wiedzy i doświadczenia Stowarzyszenia Kreatywne Podlasie, Stowarzyszenia Pogotowie Kulturalno Społeczne czy Stowarzyszenia Pierwiastek Kultury. Słowo klucz - ludzie. Jak twierdzi Hubert Zub (koordynator promocji Juwenaliów 2011)
[...] I to jest chyba to, czym dla mnie są Juwenalia - ludzie. Osoby, które mnie inspirowały, które wkładały w całość swoje własne pomysły, z którymi do dziś się przyjaźnię i które nauczyły mnie tego, że nawet największa impreza na Podlasiu może udać się bez zaangażowania profesjonalnych agencji artystycznych - wystarczy zapał, odwaga i zorganizowanie.
Natomiast w kwestii finansów do wspólnego, imprezowego, juwenaliowego worka dorzuca się producent piwa (nazwy nie wymienię, bo reklama kosztuje), urzędy: marszałkowski oraz miejski i Samorządy Uczelni Wyższych.
[...] I to jest chyba to, czym dla mnie są Juwenalia - ludzie. Osoby, które mnie inspirowały, które wkładały w całość swoje własne pomysły, z którymi do dziś się przyjaźnię i które nauczyły mnie tego, że nawet największa impreza na Podlasiu może udać się bez zaangażowania profesjonalnych agencji artystycznych - wystarczy zapał, odwaga i zorganizowanie.
Natomiast w kwestii finansów do wspólnego, imprezowego, juwenaliowego worka dorzuca się producent piwa (nazwy nie wymienię, bo reklama kosztuje), urzędy: marszałkowski oraz miejski i Samorządy Uczelni Wyższych.
Dokumentacja Juwenaliowa z 2 ostatnich lat
Dzięki tak dobranej i zgranej ekipie, Juwenalia Białystok to nie tylko koncerty i piwko pod chmurką w dniach 16-18.05 roku bieżącego. Dodatkowo otrzymujemy prawie 20 przeróżnych imprez towarzyszących począwszy od studenckiej parady, przez sławny już Alter Namiot, Rap Piknik czy Dzień Munduru, po różnego rodzaju konkursy, gry i zabawy. Wybrać będziemy mogli (a dokładniej to wybierać będą studenci) również Miss Studentek, pośmiać się na Kabaretonie czy nawet nauczyć się pisać na wieczorkach literackich (może sam skorzystam z tej ostatniej propozycji). Dużo tego dobra, naprawdę i po więcej serdecznie odsyłam do juwenaliowego fanpejdża.
Fot. Jakub Gwiazdowski
W zeszłym roku, w tekście pt. Akademicki Białystok zaściankowy, wspomniałem, że Białystok nie jest miastem akademickim, jako takim nigdy nie był, wątpliwe, że kiedyś będzie. Po wielu rozmowach i obserwacjach poczynań obecnej ekipy odpowiedzialnej za Juwenalia, skłaniam się do przeprosin studenckiej braci. A przynajmniej tej części, która jest zaangażowana i której się po prostu chce. Takie osoby jak Wy Drogie Koleżanki i Koledzy na nowo przywracają, zdecydowanie w moim przypadku nadwątloną wiarę, w studencki światek. Co więcej, wierze że takie osoby jak juwenaliowi sztabowcy oraz wszyscy Ci, którzy im pomagają z pewnością poradzą sobie na rynku pracy, w każdym miejscu na ziemi. (najlepiej oczywiście, żeby tym miejscem był Białystok)
Ps. Wspominałem o szefostwie z nazwiska. Głośno się pytam gdzie jest parytet i dlaczego zawsze musi rządzić facet ? ;)